Aż 14 nowych centrów doskonałości powstało w Polsce dzięki programowi Międzynarodowe Agendy Badawcze, który od końca 2015 r. realizuje Fundacja na rzecz Nauki Polskiej. W jednostkach tych wybitni uczeni ? z Polski i z zagranicy ? prowadzą badania dotyczące aktualnych wyzwań naukowych. Jedną z badaczek, która zdecydowała się na przyjazd do Polski, aby tutaj rozwijać swoją karierę naukową, jest Chorwatka, dr Irena Dapic ? szefowa laboratorium w Międzynarodowym Centrum Badań nad Szczepionkami Przeciwnowotworowymi w Gdańsku.
Dr Irena Dapic w szkole całkiem poważnie myślała o tym, by zostać lekarzem. Ostatecznie jednak zdecydowała się na studiowanie chemii na Uniwersytecie w Zagrzebiu. Tam też zrobiła doktorat.
Od początku ciągnęło ją w świat. A zawodowo – pomimo tego, że zgłębianie tajników chemii nadal wydawało się jej ciekawe – wyraźnie skręciła w stronę biochemii i biomedycyny.
W czasie studiów spędziła jakiś czas w Oslo, a podczas przygotowywania doktoratu wyjechała zdobywać doświadczenie w pracy eksperymentalnej do Akademickiego Centrum Medycznego w Amsterdamie, a potem do Lyonu na tamtejszy Uniwersytet, na Wydział Medycyny i Farmacji.
Doktorat dotyczył poszukiwania biomarkerów, innymi słowy komórkowych wyznaczników, atopowego zapalenia skóry (Atopic dermatitis). Irena zajmowała się głównie aminokwasami, a także kwasami tłuszczowymi i innymi lipidami zawartymi w zewnętrznej warstwie skóry. Szukała korelacji pomiędzy poziomem tych związków a stopniem rozwoju choroby.
Cieszyłam się, że moja praca jest na pograniczu chemii i medycyny. Zawsze wydawało mi się, że podejście interdyscyplinarne jest ciekawsze i bardziej produktywne niż skupianie się na jednej dziedzinie. Poza tym było mi przyjemnie, że prowadzone przeze mnie badania nie są sztuką dla sztuki, lecz mogą przydać się, i lekarzom, i pacjentom.
To podejście z czasów przygotowywania doktoratu Irena Dapic pielęgnuje do tej pory. Widać je świetnie we wszystkich jej poczynaniach.
Proteomika bottom-up
Po doktoracie wyjechała do Holandii, do Van?t Hoff Institute of Molecular Sciences należącym do Uniwersytetu Amsterdamskiego. To tu zajęła się proteomiką, czyli stosunkowo nową dziedziną zajmującą się białkami w żywym organizmie.
Jako chemik-analityk zabrała się za proteomikę typu ?bottom-up?. Polega ona, w skrócie, na strawieniu (rozłożeniu) długich poskręcanych łańcuchów białkowych zawartych w biologicznej próbce, dokładnym przeanalizowaniu wszystkich powstałych w wyniku trawienia peptydów za pomocą spektrometrii masowej, wreszcie ponownym złożeniu tych informacji, by dowiedzieć się jak najwięcej o białkach, o ich szczegółowej budowie i jej modyfikacjach. Irena pracowała na próbkach pobranych od pacjentów. Tym razem nie były one związane z konkretną chorobą. Praca miała znaczenie bardziej metodyczne, choć w tle był również interes chorego.
Koncentrowaliśmy się na tym, by próbka była jak najmniejsza. Ale by przy minimalnej ilości materiału dało się przeprowadzić jak najbardziej miarodajne analizy – wspomina. ?To ważne, bo w wielu przypadkach w medycynie trzeba wykonywać biopsje. Naszym pacjentom chcielibyśmy zapewnić minimalnie inwazyjne procedury.
Innym zadaniem dr Dapic była próba przyspieszenia całej procedury analitycznej. Badała w tym celu m.in. zaschnięte plamy krwi, które mogą służyć jako dowód zbrodni. Standardowa procedura analizy białek trwa ok. 22 godzin. Chorwatce i jej koledze z laboratorium – Bertowi Woutersowi udało się opracować specjalny chip, dzięki któremu procedurę udało się skrócić do czterech godzin. Takich chipów powstało więcej. W przypadku innego materiału trawienie trwało do tej pory całą noc. My skróciliśmy ten czas do 5-6 minut.
Namierzyć i opisać wroga
Kiedy Irena Dapic dowiedziała się, że na Uniwersytecie Gdańskim powstaje Międzynarodowe Centrum Badań nad Szczepionkami Przeciwnowotworowymi, postanowiła natychmiast aplikować o miejsce.
Gdańskie Centrum to oczko w głowie Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Jest ono jednym z czternastu centrów badawczych powstałych w Polsce w ostatnich latach w ramach najambitniejszego i najważniejszego programu Fundacji Międzynarodowe Agendy Badawcze. Ideą tego programu jest tworzenie od podstaw innowacyjnych instytutów badawczych, w których wybitni naukowcy z całego świata będą prowadzić wysokiej jakości badania naukowe.
Irenę kusiły trzy rzeczy.
Po pierwsze, tematyka prac badawczych prowadzonych w Centrum. Możliwość pracy z materiałem od pacjentów (tym razem chorych na nowotwory złośliwe) i poszukiwanie lepszych, bardziej precyzyjnych narzędzi do identyfikacji choroby, a w perspektywie, skuteczniejszych sposobów jej leczenia. Po drugie, doskonałe warunki pracy w międzynarodowym towarzystwie. Po trzecie, nowy kraj.
Przyjechała do Polski uzbrojona w wiedzę z proteomiki i znajomość od podszewki narzędzi analitycznych do precyzyjnej analizy białek. Głównym przedmiotem zainteresowania naukowców z gdańskiego Centrum są szczególne antygeny charakterystyczne dla konkretnego, rosnącego guza nowotworowego, zwane neoantygenami. Ich skład i wygląd zależy od unikatowej kombinacji zmian genetycznych (mutacji) charakterystycznych dla danego chorego. Są one idealnym celem ataku dla spersonalizowanej, zrobionej pod konkretnego pacjenta szczepionki antynowotworowej.
Zawarte w niej przeciwciała mają rozpoznać wroga i uruchomić całą kaskadę naturalnych mechanizmów obronnych do walki z rakiem. Tak wygląda w skrócie idea swoistej – nakierowanej na konkretnego chorego – immunoterapii nowotworów. Irena i kierowany przez nią zespół badaczy ma w tym ważne zadanie: namierzyć i opisać wroga.
Rak ? trudny przeciwnik
Podejście badawcze jest tu takie samo jak w amsterdamskim instytucie. Proteomika bottom-up, czyli – przypomnijmy – trawienie białek, spektrometria masowa, analiza peptydów.
Pracujemy na próbkach od pacjentów, m.in. bardzo agresywnego pierwotnego raka mózgu, w którym przeżycie od diagnozy wynosi około 12-15 miesięcy – mówi badaczka. Współpracujemy z onkologami z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i ze szpitala w Edynburgu – dodaje (strategicznym partnerem Centrum jest Uniwersytet w Edynburgu).
Irena ma świadomość, jak istotne z punktu widzenia medycyny są jej aktualne badania. Twierdzi, że to ją najbardziej nakręca. Jest też zarazem wyraźnie skromna. Przed nami jeszcze tak dużo do odkrycia. Nasza wiedza na temat nowotworów jest wciąż bardzo ograniczona. Potrzebujemy nowych technik, udoskonalania tych, które już znamy – podkreśla. Wspaniale, że możemy jednak pracować w tak interdyscyplinarnym zespole. Rak to bardzo trudny przeciwnik, dlatego konieczny jest tu wysiłek wielu ludzi, mających różne doświadczenie.
Skromność dr Dapic widać także w odpowiedzi na pytanie jakim jest szefem.
Szef to tak poważnie brzmi! Ja jestem tylko liderem grupy. Grupy – dodajmy – bardzo międzynarodowej. W jej skład wchodzą badacze z Indii, Wlk. Brytanii, Turcji, Holandii. Ostatnio dołączyła pierwsza osoba z Polski.
Jestem jak proton
Irena przyjechała do Polski ponad rok temu. Jedyna rzecz, jakiej obawiała się, to? sroga zima w środkowo-europejskim kraju. Po pierwszych kilkunastu miesiącach już wie, że polska zima szczególnie groźna nie jest, choć potrafi trwać baaardzo długo. Rzeczywiście, w 2019 roku zimno było aż do końca maja, praktycznie po zimie od razu zrobiło się lato.
W Polsce czuje się dobrze. Polubiła Gdańsk. Wciąż nie wiem, jak trafić stąd nad morze, nie zdążyłam się więc wykąpać [rozmowę toczyliśmy już jakiś czas temu, więc mogło to ulec zmianie]. Jako Chorwatka czuję, że wasza kultura jest bliska naszej. Dlatego jest mi tu prawie jak w domu. Choć – przyznaję – po polsku mówić nie umiem.
Irena docenia także polską kuchnię. Pytam o to, co ją u nas złości, co się jej nie podoba. Poza zimnem, które okazało się bardziej straszakiem, nic nie przychodzi jej do głowy.
A co powiesz o naszej biurokracji? – pytam.
No cóż, biurokracja spowalnia nasze działania. Mamy np. pewne opóźnienia z dostawą sprzętu. Ale ja traktuję moją pracę jako rodzaj podróży. A w każdej podróży potrzebujesz czasu i musisz być cierpliwy.
Dopytuję jeszcze o warunki pracy naukowej. O różnice między Holandią, Chorwacją i Polską.
Nie wydaje mi się, by szybkość czy efekty pracy były zasadniczo różne. Tutaj przyjechałam, by tworzyć wraz kolegami Centrum od podstaw. Z kolei w Amsterdamie wszystko było gotowe, zastane. Wystarczyło wejść do laboratorium i zacząć eksperymenty. W Gdańsku wszystko planujemy od początku. Czasem musimy uruchamiać w tym celu zdolności, których istnienia wcześniej w ogóle nie podejrzewaliśmy? (śmiech). Ale to jest twórcze i przyjemne.
Słyszę po głosie, że jesteś optymistką. Dostrzegasz jasne strony życia.
O tak. Jestem jak proton. Zawsze nastawiona pozytywnie.
Przed Ireną jeszcze prawie trzy lata pobytu w Polsce. Jej kontrakt trwa cztery lata. Są spore szanse, że ulegnie on przedłużeniu.
Co będzie robić dalej – na razie się nie zastanawia. Wiem, że na pewno chciałabym dalej zajmować się biomedycyną, badaniami z udziałem pacjentów. To fascynujące zajęcie.
Z dr Ireną Dapic rozmawiał red. Sławomir Zagórski
Więcej informacji: